nba.com |
1. Kto z czołówki draftu, po prawie miesiącu rozgrywek, może być uważany za największe rozczarowanie, a kto za największe odkrycie?
[Piotrek] Wbrew pozorom nie jest tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że zanim wskaże się najlepszego i najgorszego pierwszoroczniaka, oczywiście biorąc pod uwagę pierwszy miesiąc rozgrywek, to trzeba zobaczyć czego spodziewaliśmy się od poszczególnych graczy. Chyba nikt nie zakwestionuje tego, że Karl-Anthony Towns oraz Jahlil Okafor radzą sobie bardzo dobrze w NBA. Ale to nie na nich skupia się wzrok koszykarskiej opinii publicznej. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: po prostu spodziewaliśmy się po nich gry na takim poziomie, nie jest to dla nas coś nadzwyczajnego. Z kolei Kristaps Porzingis był dla większości obserwatorów zagadką z odchyleniem ku rozczarowaniu, więc taka jego postawa jaką prezentuje przez ostatni czas pozwala nam stwierdzić, że jest największym odkryciem pierwszego miesiąca wśród klasy 2015.
Ten sam klucz należy odnieść do wytypowania największego rozczarowania wśród rookies. Jako pierwszy na myśl nasuwa się D'Angelo Russell. Z dwóch prostych powodów: został wybrany z drugim numerem draftu, z miejsca oczekiwano od niego przystosowania do gry na najwyższym poziomie. Niestety, jak dotąd, rozgrywający LA Lakers zawodzi. Jednak w mojej opinii tytuł największego rozczarowania należy Mario Hezonji. Wiadomo, jako kibic Orlando Magic spodziewałem się po nim wiele, więc bardziej, niż reszta obiektywnych obserwatorów mogłem się zawieść. Ale pamiętajmy, że Hezonja również należy do czołówki draftowych wyborów, a gra na poziomie: 4.3 ppg, 1.7 rpg, 0,7 ast jest krótko mówiąc żenująca. Mario, który miał być jednym z najlepiej uzdolnionych ofensywnie młodzików zachowuje się na parkiecie jak dziecko zagubione w supermarkecie...
[Michał] Oczywiście największym odkryciem tego draftu jest Kristaps Porzingis. Ostatnimi czasy gra jak prawdziwy all-star. Przy swoim wzroście i dynamice, zgrabności ruchów, może być kimś w NBA. Myślę że na razie największym rozczarowaniem jest gra D'Angelo Russella. Jako drugi pick draftu powinien się lepiej spisywać. Może to Bryant źle wpływa na młodego gracza.
[Patryk] Zdecydownie największym zaskoczeniem (?) jest Kristaps Porzignis. 'Mejdej Kid' wciąż udowadnia, że Phil Jackson podjął na prawdę dobrą decyzję. Nowy Jork ma aktualnie gościa, który już teraz robi ogromną różnicę w ich grze i będzie miał coraz większe znaczenie w kontekście walki w całej lidze.
D'Angelo Russell nie zachwyca. Miał być combo-guardem, który z miejsca robi sporą różnicę, tymczasem wychowanek Ohio State ma spore problemy ze skutecznością i dosyłaniem piłki na otwarte pozycje.
Jednakże nie można go winić za to w 100%. Niezrozumiałe i bardzo nietrafne sposoby 'wychowania' zawodnika mogą odbić się na jego przyszłości. Jaki ma sens trzymanie pierwszoroczniaka na ławce w czwartych kwartach gdy gra się o pietruszkę?
Drugą sprawą jest to, jak Lakers są zbudowani. W Ohio State Russell zmonopolizował grę. Z tym, że miał z kim grać - strzelcy obwodowi (proszę was, Kobe i jego 31%?), podkoszowi, którzy potrafią skończyć akcję (Hibbert? Randle?). Lakers są dla mnie coraz zabawniejszą drużyną i przypominają mi 'chude' lata Kings, gdzie nikt nie znał swojego miejsca.
nytimes.com |
2. Houston mamy problem!!! Czy Kevin McHale był powodem tak słabej gry Rockets? Czy może to zawodnicy zawiedli?
[Michał] Moim zdaniem problemem są tutaj sami zawodnicy. Mieli (mają) złe podejście do gry, nie starają się no i co najważniejsze nie słuchali się sztabu szkoleniowego. Chodzą też plotki że Ty Lawson nie może dogadać się z Howardem. Czy szykuję się nam Dwightmare 3.0?. Zarząd Rockets popełnił błąd zwalniając Kevina McHale'a. No ale ktoś musi ponieść konsekwencje za słabe wyniki drużyny, a głupotą było by zwolnienie Hardena czy Howarda (przynoszą oni za duże zyski pieniężne drużynie).
[Piotrek] Mówią, że ryba psuje się od głowy, a potem do już do
Jednak uważam, że nie należy zrzucać całej winy na głównego trenera. Zapewne odpowiedzialność leży gdzieś pośrodku, jak to zwykle bywa. Ale pamiętajmy, że najłatwiej jest zwolnić jedną osobę, tym bardziej trenera, niż szukać trudnych transferów do opchnięcia gwiazdy. Tym bardziej, że nie zabija się kury, która znosi złote jaja (Harden, Howard). Myślę, że tym ruchem również zawodnicy dostali ostrzeżenie, bo przecież ktoś musi być następny.
Cóż, zobaczymy kto wejdzie na miejsce McHale'a, bo z asystentem to daleko nie zajadą.
[Patryk] Houston Rockets mają ogromne problemy. McHale został zwolniony z powodu braku wspólnego języka z zawodnikami. W zeszłym roku potrafił się dogadać z całą drużyną, w tym roku nie dał rady?
Szukanie winnego tam gdzie nie trzeba to zły nawyk drużyn w NBA. Za aktualny bilans powinni beknąć zawodnicy. Howard gra słabo, nie widać w nim już werwy z okresu gry dla Orlando Magic, nie walczy na zbiórkach, nie wykorzystuje swoich atutów pod koszem. Mamy również Jamesa Hardena, który woli chyba spotkania ze swoją aktualną kobietą niż grę w kosza. Wielu ludzi zapowiadało go jako MVP tego sezonu. Jak na razie gra piach i niewiele w tej kwestii się zmieni. Rockets będą mieli ciężką przeprawę do Play-Off.
politifact.com |
[Michał] Problemem mogą tu być kontuzje jakich się nabawili Jabari Parker w zeszłym sezonie, a w tym rozegrał tylko 9 spotkań i uraz O.J Mayo który dotychczas zagrał tylko w 3 spotkaniach. Greg Monroe i Giannis Antetokounmpo grają dobrze w tych rozgrywkach, przyzwoicie gra również Gravis Vasquez . Moim zdaniem głównym problemem Bucks jest ich obrona. Przeciwnicy rzucają im średnio 103,9 punktów na mecz (zajmują 21 miejsce w lidze), w defensive ratingu wypadają jeszcze gorzej bo pozwalają rzucać swoim przeciwnikom 111,4 punków na 100 posiadań (ostatnie miejsce w lidze). Jeśli Jelenie nie zaczną bronić tak jak w poprzednim sezonie (8 obrona ligi i 4 def rtg), to ich szanse na udział w playoffs się zmniejszają.
[Patryk] Milwaukee Bucks, czarny koń poprzedniego sezonu. W tym sezonie nie jest już tak kolorowo. Można dostrzec sporo plusów - Giannis się wciąż rozwija i zaczyna przyjmować częściej rolę lidera (mecz z Cavs), z Jabariego Parkera schodzi coraz więcej rdzy. Można się czepiać Grega Monroe, ponieważ chyba każdy oczekiwał od byłego gracza Pistons troszkę więcej walki zarówno na deskach jak i w ataku (w obronie nigdy nie brylował).
Bucks są w stanie wejść do Play-Off. Tyle, że muszą już teraz zacząć grać koszykówkę, której się od nich wymaga.
[Piotrek] Również jestem zaskoczony obecnym bilansem Milwaukee Bucks. Czyżby po poprzednim sezonie nastąpiło w drużynie lekkie rozprężenie?
Owszem, można szukać powodów tak nieoczekiwanej postawy Kozłów w grze całej drużyny lub poszczególnych zawodników. Ale może to konferencja wschodnia stała się bardziej wyrównana i wymagająca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz