piątek, 24 lipca 2015

Pierwsza piątka dawnych czasów: Small forward + ZGRUPOWANIE KADRY


Nadszedł czas, aby przedstawić wam gracza, którego postanowiłem powołać do mojej pierwszej piątki dawnych czasów na pozycję nr 3. Myślę, że tak jak w przypadku rzucającego obrońcy, wybór był oczywisty, ponieważ (oprócz LeBrona Jamesa, którego nie biorę pod uwagę) nikt w taki sposób nie zdominował pozycji niskiego skrzydłowego. Dla wytrwałych czytelników mam również pewien bonus: na końcu wpisu znajdziecie zdjęcia z trwającego w Wałbrzychu zgrupowania kadry Polski przed EuroBasketem. Zapraszam do lektury!



Small forward: Larry Bird


Wydaje mi się, że większość osób, przed którymi zaprezentowalibyśmy jedynie zdjęcia najlepszych niskich skrzydłowych w historii NBA, aby stworzyli ich ranking na podstawie tychże, umieściłaby Larry'ego gdzieś w końcówce swojego zestawienia. Tak, to jest właśnie fenomen Birda, który swoją mało atletyczną sylwetką w ogóle nie przypomina topowego zawodnika NBA. Jak widać życie lubi płatać figle i nawet dawny śmieciarz z French Lick mógł stać się ikoną oraz legendą najlepszej, koszykarskiej ligi świata.


Wspomniany Larry Bird został wybrany z 6. numerem draftu w 1978 roku przez Boston Celtics, ale do organizacji dołączył dopiero rok później, po skończeniu college'u. W swoim debiutanckim sezonie notował statystyki na poziomie: 21,3 PPG, 10,4 RPG, 4,5 AST, ale, co ważniejsze dla samych Celtów, wyprowadził swoją ekipę z dołka (bilans 29-53) na wyżyny NBA (bilans 61-21). Sternicy klubu z Bostonu mogli już wtedy otwierać szampana i pić zdrowie Larry'ego, a ci menadżerowie, którzy pominęli go w swoich przewidywaniach draftowych mogli jedynie obserwować początek wielkiej kariery. Bird w swoim pierwszym zawodowym sezonie zrewanżował się również Magicowi Johnsonowi za porażkę w finale NCAA z 1979 roku, zabierając mu sprzed nosa statuetkę dla najlepszego debiutanta ligi, co było akordem rozpoczynającym rywalizację obu panów na parkietach NBA. Larry bardzo szybko, choć o rok później, niż jego rywal z Los Angeles Lakers, doprowadził swoja ekipę do mistrzowskich laurów. W 1981 roku Boston Celtics spotkali się w finale z drużyna Houston Rockets, których pokonali w 6 spotkaniach. Bird zanotował w całych play-offs statystyki na poziomie: 21,9 PPG, 14 RPG oraz 6,1 AST, które były lepsze, niż te wykręcone przez niego w sezonie regularnym, co świadczy o klasie zawodnika i jego determinacji. W swojej karierze jeszcze dwa razy sięgnął po tytuł mistrzowski: w latach 1984 i 1986, w których również wybierany był najbardziej wartościowym graczem finałów. Oczywiście, aby wymienić wszystkie sukcesy z zawodowej kariery Larry'ego Birda, musiałbym poświęcić temu osobny artykuł, ale godne uwagi jest zdobycie przez wspomnianego gracza statuetki MVP sezonu zasadniczego przez 3 kolejne lata: 1984, 1985 i 1986.


Tak jak już wspomniałem, Larry jest swoistym fenomenem. Przy braku wybitnego atletyzmu, wolniejszego, niż reszta graczy NBA, poruszania się na nogach oraz ograniczonym zasięgu, potrafił on podawać piłki jak najlepszy rozgrywający, zdobywać punkty niczym czołowy rzucający obrońca oraz zbierać piłki jak center. To wszystko składało się na jego znakomitą wszechstronność, która charakteryzowała najznamienitszych zawodników współczesnych mu czasów. Zastanawiam się jak Larry Bird poradziłby sobie w dzisiejszej koszykówce. W latach 80-tych można było być "wątłym" zawodnikiem i siać postrach, dzięki swojemu wyszkoleniu technicznemu oraz wysokiemu IQ, ale w obecnych czasach większość zawodników to wyhodowane na siłowni byki, które opierają swój atak na atletyzmie. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Larry'ego jak prawie każdego wielkiego zawodnika nie oszczędzały kontuzje. Do tych, które najbardziej uprzykrzały mu rywalizację sportową należy zaliczyć przepuklinę jądra miażdżystego dysku, która krzyżowała mu plany podczas igrzysk olimpijskich w 1992 roku oraz problemy ze stopami- Bird musiał poddać się operacji w 1988 roku. To wszystko było ceną, jaką zapłacił za bycie tym najlepszym.


Reasumując: do backcourtu Johnson-Jordan dołącza Larry Bird, na którym mogę oprzeć odpowiedzialność za każdy element koszykarskiego rzemiosła, ale przede wszystkim zawdzięczać mu mogę znakomite koszykarskie IQ, które pozwoliło Larry'emu rozpracowywać swoich przeciwników nie tylko na parkiecie, ale również z pozycji ławki trenerskiej.

Kilka ciekawostek z kariery Birda:

  • Larry uprawiał osobliwy trash talking- mówił swoim przeciwnikom wprost, co za chwile zrobi i po prostu to robił. Wyobrażacie sobie niemoc, jaka ogarniała rywalizujących z nim graczy?
  • W 1974 roku zarabiał jako śmieciarz w swoim ukochanym French Lick
  • Jego pierwszy kontrakt opiewał na kwotę 650 tysięcy zielonych. W dzisiejszych czasach, zawodnik wybrany z 6. numerem draftu obraziłby się, gdyby zaproponowano mu takie pieniądze. 
  • Do tej pory utrzymuje wspaniałe, przyjacielskie relacje ze swoim największym przeciwnikiem Earvinem Johnsonem. Piękno sportu, nieprawdaż? 


Na koniec oddam głos mojemu złotoustemu rozgrywającemu:
Larry, okłamałeś mnie tylko raz w życiu. Mówiłeś, że będzie więcej takich zawodników, jak Larry Bird. To nieprawda. Był tylko jeden Larry Bird.

Teraz zapraszam do obejrzenia krótkiej fotorelacji ze zgrupowania kadry Polski (zdjęcia udostępnione dzięki: walbrzych24.com ). Pierwszy test naszej reprezentacji już w sobotę 1 sierpnia w meczu z Czechami. Na blogu przeprowadzę specjalną relację z tego spotkania, zostańcie z nami!











 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz