Korzystając z aktualnej, posezonowej nudy- rynek wolnych agentów nie budzi już w nas takich emocji, jak to miało miejsce na początku lipca- postanowiłem zakasać rękawy i skomentować dla was najlepsze backcourty NBA na sezon 2015/2016. W poniższym artykule skupie się na miejscach od 10 do 7. Po kolei:
Miejsce 10: Ricky Rubio i Zach LaVine (Minnesota Timberwolves)
24-letni Hiszpan ostatniego sezonu nie może zaliczyć do udanych- z powodu kontuzji kostki opuścił 60 spotkań, ale w tych, których wystąpił dał kibicom namiastkę swojej przyzwoitej gry. Rubio jest zawodnikiem typu first pass, co najbardziej cenię u rozgrywających. Być może jest to spowodowane jego słabą skutecznością z gry, ale uważam, że asystowanie kolegom z drużyny sprawia mu niemałą przyjemność. Jeżeli kontuzje nie pokrzyżują mu kariery, to widzę w nim następce Steve'a Nasha. Oczywiście Ricky nie ma tak dobrej techniki rzutu jak Nash, ale tę niedoskonałość nadrabia bardzo dobrą defensywą ( jak dotąd notuje on 2,3 przechwytu na mecz), której, jak wszyscy wiemy, brakowało byłemu partnerowi z parkietu Marcina Gortata. Do umiejętności Hiszpana bardzo dobrze pasuje jego kolega z pozycji nr 2- Zach Lavine, który w swoim debiutanckim sezonie dał się poznać jako znakomity dunker, chociażby dzięki wygraniu Slam Dunk Contest. Uważam, że backcourt Leśnych Wilków może na stałe zagościć w codziennym top 10. Oby jak najdłużej i jak najlepiej cieszyli nasze oczy.
Miejsce 9: Goran Dragic i Dwyane Wade (Miami Heat)
Ikona drużyny z Florydy wraz z (jeszcze) nowym nabytkiem tychże mogą stworzyć jeden z czołowych backcourtów w przyszłym sezonie. Goran Dragic nie jest rozgrywającym, który mając piłkę w rękach najpierw pomyśli o podaniu jej do kolegi, ale tę małą przypadłość nadrabia bardzo dobrym rzutem i skutecznością (50% z gry). Nie zrozumcie mnie źle. Słoweniec potrafi bardzo dobrze asystować, czego nauczył się od Steve'a Nasha- swojego idola z dzieciństwa, ale nie korzysta z powyższej umiejętności tak często, jak wymagałbym tego od rozgrywającego. Z kolei D-Wade pomimo ubywającego z baku paliwa wciąż jest świetnym obrońcą na swojej pozycji. Często korzysta ze swoich głównych umiejętności, którymi są: rzut z półdystansu i bardzo dobra gra w low post, szczególnie z lewej strony boiska. Uważam, że powyższy backcourt, mając do pomocy Bosha, Whiteside'a i Stata, mogą na słabym wschodzie doprowadzić swój klub do finału konferencji.
Miejsce 8: Brandon Knight i Eric Bledsoe (Phoenix Suns)
Brandon Knight po dołączeniu do ekipy z Arizony musiał przejść burzliwy okres adaptacyjny, co odbiło się w jego postawie na parkiecie. Jednak po upływie obecnego lata, Brandon powinien czuć się w Phoenix jak w domu i odbudować swoją formę. Powyżsi gracze są bardzo uzupełniającym się backcourtem. Brandon Knight potrafi skutecznie przymierzyć za 3, a Eric Bledsoe słynie w lidze z wykorzystywania swojego atletyzmu wjazdami pod kosz. Obaj panowie idealnie wpisują się w filozofię gry Jeffa Hornacka, którego charakteryzuje szybkie tempo gry. Knight i Bledsoe są młodymi zawodnikami (kolejno 24 i 26 lat), którzy z chęcią wykorzystują swój dynamiczny pierwszy krok. Jedynym mankamentem tego backcourtu jest wzrost ( kolejno 191 cm i 185 cm), ale we wszechobecnym small ballu nie jest to aż tak wielki problem.
Miejsce 7: Patrick Beverley i James Harden (Houston Rockets)
Powyższy duet jest mocnym połączeniem defensywy z atakiem (właśnie w takiej kolejności). Patrick Beverley jest agresywnym buldogiem w obronie i można śmiało powiedzieć, że broni za dwóch. Zupełnie inaczej jest w kwestii ofensywy, gdzie James Harden potrafi zdobyć punkty prawie z każdej części boiska, zaś jego partner potrafi okazjonalnie zagrozić rzutem za 3 punkty. Patrick jest nominalnym rozgrywającym, ale to James Harden rzeczywiście kreuje grę Rakiet, gdyż pierwszemu zawodnikowi backcourtu średnio wychodzi obsługiwanie podaniami kolegów z drużyny. Uważam, że w kolejnym roku wspólnej gry i poprawie zgrania na boisku, cała ekipa Houston Rockets prowadzona przez duet Beverley-Harden oraz wspierana przez Howarda, Smitha i Brewera, może walczyć o lepsze rozstawienie przed play-offs niż w ubiegłych rozgrywkach.
Już jutro zapraszam was na drugi odcinek top 10 najlepszych backcourtów NBA!
Nie wiem skąd wzięliście stwierdzenie, że Rubio jest dobrym obrońcą. Obrona to nie tylko przechwyty. A Rubio na dobrego obrońcę jest za mały i za wolny.
OdpowiedzUsuńJuż w 2009 roku podczas draftu ligowi eksperci widzieli w Rubio potencjał na bronionej połowie, a duża liczba przechwytów w karierze jest tylko tego pochodną- nie wzięły się one z powietrza. Twierdzisz, że Rubio jest za mały na obrońcę na swojej pozycji? Hiszpan ma 1,93 wzrostu , możemy to porównać z 1,83 cm Chrisa Paula, 1,91 Curryego, 1,91 Westbrooka oraz 1,93 Johna Walla i widzimy, że jego wzrost jest jak najbardziej odpowiedni na pozycję numer jeden. Wiadomym jest, że Rubio nigdy nie będzie tak szybkim obrońcą jak jego amerykańscy koledzy, ale nikt nie może odebrać mu tych umiejętności.
Usuń