piątek, 31 lipca 2015

Pierwsza piątka dawnych czasów: Center


To już ostatni odcinek z cyklu: pierwszej piątki dawnych czasów. Mam nadzieję, że, choć trochę, przybliżyłem wam sylwetki wybitnych zawodników na poszczególnych pozycjach. Nad dzisiejszym wyborem nie zastanawiałem się ani chwili, ponieważ poniższy gracz jest jednym z moich idoli- zarówno na boisku, jak i poza nim. Jednak zanim przejdę do konkretów, chciałbym poinformować was, że na stronie Facebook powstał fanpage naszego bloga, na którym regularnie będziemy dodawać artykuły i najnowsze informacje z ligi zza oceanu. Adres: www.facebook.com/kosznadrzewie
Zachęcamy do lajkowania i polecania strony swoim znajomym. Oto ostatni zawodnik powołany do wyjściowego składu:



Center: Shaquille O'Neal


Pisząc o tak barwnym zawodniku jakim był: Diesel, Shaq Fu, Wilt Chamberneezy, Superman, The Big Daddy lub po prostu Shaq, byłoby zbrodnią ograniczyć się jedynie do statystyk i boiskowych osiągnięć. Również dlatego, że o powyższych napisano już bardzo wiele i zapewne je znacie. Dlatego wyłamując się nieco z konwencji, postanowiłem oddać głos samemu zawodnikowi.


Myślicie, że Shaq od zawsze miał w życiu z górki? Nic bardziej mylnego. Był nienaturalnie wysoki jak na swój wiek i w dodatku się jąkał. Dzieciaki w szkole nie mogły tego przeoczyć, ale nasz przyszły Superman miał na to swoje metody:

Często się przeprowadzaliśmy i za każdym razem, kiedy zaczynałem naukę w nowej szkole, wybierałem sobie największego twardziela, żeby się z  nim zmierzyć. Najpierw robiłem sobie z niego jaja, a potem się z nim tłukłem. I tak zostawałem tym Nowym Gościem w klasie, zamiast być tylko tym "nowym gościem" w klasie.

Tak, w tamtych czasach niemożliwym było być "grzecznym czarnym chłopcem". Shaq miał swoje za uszami i często odczuwał tego reperkusje:

Zaczaiłem się na niego na rogu po lekcjach. (...) Wreszcie koło piątej chłopak się pojawił. (...) Dopadłem go i zacząłem tłuc. Kopałem go po żebrach, kiedy nagle zorientowałem się, że chyba dostał jakiegoś ataku. (...) Chłopak leży, piana mu cieknie z ust, białka oczu na wierzchu. Myślałem, że umiera. Byłem przerażony.
Otrzymałem wtedy taki wycisk, jak chyba nigdy w życiu. Ojciec tłukł mnie i wrzeszczał: "Ty idioto! Mogłeś zabić tego dzieciaka. Spędziłbyś w więzieniu resztę życia. Ile razy mam Ci to powtarzać? Myśl! Masz być liderem!"


Młody Shaquille wychowywany był przez swojego przybranego ojca- sierżanta Phila Harrisona- z żelazną, wręcz żołnierską dyscypliną. Jednak, jak sam przyznaje, gdyby nie to, zapewne szybko wpakowałby się w jakieś kłopoty, o które w jego rodzinnych stronach nie było trudno- gangi i narkotyki:
Wszystko, czego doświadczyłem od ojca, miało swój konkretny cel i było usprawiedliwione. (...) Phil Harrison to dobry człowiek. Wychował mnie, kochał mnie, rzucał mi wyzwania. I wie, jak bardzo go kocham i szanuję.

Kolejną lekcją wyniesioną z domu był szacunek dla autorytetów. Jednym z nich był dla Shaqa, Patrick Ewing. Jednak tym razem szacunek nie popłacił:
Kiedy pierwszy raz spotkałem Patricka, byłem debiutantem w Orlando. Graliśmy w MSG, zamierzałem grzecznie się przywitać i powiedzieć: "Witam pana, panie Ewing", ale zanim zdążyłem cokolwiek wydusić, obśmiał mnie. Chciałem uścisnąć mu rękę, ale on nie chciał. Więc wyciągnąłem pięść, żeby zrobić żółwika, na co on walnął mnie swoją pięścią z całej siły. I powiedział: "Skopię ci tyłek, małolacie".
Jak widzicie, życie debiutanta w NBA nie jest usłane różami.

Prawdopodobnie wyobrażacie sobie w jaki sposób Shaq rozładowywał napięcie, panujące w szatni przed ważnym meczem. Ale oprócz tradycyjnego opowiadania dowcipów, mniej konwencjonalnego turlania się na golasa z kolegami zdarzyło się również to:
Rozejrzałem się po chłopakach, byli spięci. Naprawdę spięci. Co pięć minut ktoś gnał do kibla. W końcu padło na mnie, zachciało mi się kupę. Ale jak się podcierałem, to wpadłem na świetny pomysł. Dosyć obrzydliwy, ale uznałem, że zadziała. Wyszedłem z kibla z papierem toaletowym wysmarowanym gównem. I zacząłem ganiać kolegów po szatni. Wrzeszczeli, piszczeli, śmiali się i w końcu się wyluzowali. Zadziałało.
Diesel nie przebierał w środkach...

Jak każdy, kto pochodził z biednej rodziny, a dorobił się w bardzo młodym wieku, Shaq zaczął szaleć. Na szczęście byli przy nim rodzice, agent i księgowy. Ale co chciał, to i tak zrobił:
Za reklamę Classic Car zapłacili mi milion dolarów. Nie mogłem w to uwierzyć. W końcu byłem bogaty! Udało mi się wydać wszystko w ciągu dwóch dni. Najpierw zająłem się sprawami rodzinnymi. (...) Zaraz potem poszedłem do dealera Mercedesa i kupiłem sobie samochód. Gdy przyjechałem do domu, ojciec zapytał: "A gdzie mój?", więc pojechałem z powrotem i kupiłem drugi. Musiałem oczywiście zadbać, żeby mama też przemieszczała się po mieście z klasą. I tak kupiłem trzy mercedesy w ciągu tygodnia.

Jednak to, co cenię w Shaqu nie znikło pod górą pieniędzy- chęć dzielenia się. Kupowanie bożonarodzeniowych prezentów dla biednych dzieci, czy załatwianie sztucznego śniegu w Los Angeles było na porządku dziennym. Interesująca jest poniższa anegdota:
Kiedyś w szatni Lakers przeczytałem list od kobiety inwalidki. Krzyknąłem do chłopaków: "Hej, ta kobieta potrzebuje pomocy, jeździ na wózku i trzeba kupić jej vana. To kosztuje 60 tys. Ktoś chce się zrzucić?". Cisza. Nikt się nie odezwał. Sam kupiłem jej tego vana.
Na sam koniec, oddam głos zawodnikowi, którego powołałem na pozycję niskiego skrzydłowego do mojej pierwszej piątki dawnych czasów. Tak mówił o Shaqu, legendarny Larry Bird:
Shaq był graczem, jakiego historia NBA dotąd nie znała- niezwykłym pod każdym względem. Dominował na parkiecie, dominował w życiu, udzielał się w organizacjach charytatywnych... Nikt w historii NBA nie zrobił dla koszykówki więcej niż Shaq.

Powyższą garścią anegdot, chciałem przybliżyć wam osobę Shaqa widzianą z innej perspektywy niż krzesełko w hali sportowej. Ale obiecuję wam, że nie zamierzam na tym poprzestać. Już wkrótce ukarze się kilka artykułów poświęconych temu, tak bardzo dominującemu, środkowemu.

Jutro zapraszam wszystkich czytelników na naszego fanpage'a, gdzie będzie miała miejsce relacja ze spotkania Polska- Czechy. Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz