niedziela, 2 sierpnia 2015

Kadra: pierwszy test zaliczony


Po ponad dwutygodniowym obozie przygotowawczym, reprezentacja Polski zmierzyła się w meczu towarzyskim z kadrą Czech. Tuż przed zajęciem miejsc w hali w Wałbrzychu, powiedziałem Michałowi, że będę bardzo zawiedziony, jeśli gładko nie zwyciężymy naszego południowego sąsiada. Całe szczęście chłopaki Mike Taylora odnieśli pewne zwycięstwo: 70:52 i z uśmiechami na twarzach mogli rozpocząć drogę, której zwieńczeniem będą Mistrzostwa Europy.





Jednak początek spotkania nie zapowiadał, tak wysokiego zwycięstwa nad Republiką Czeską. Z łatwością można było zauważyć, że polscy koszykarze mają jeszcze problemy z komunikacją na parkiecie. Poskutkowało to kilkoma stratami i łatwymi punktami z kontrataku w wykonaniu ekipy Czech, którzy w pierwszej odsłonie spotkania wyszli nawet na sześciopunktowe prowadzenie. Wtedy swoje "wejście smoka" przeżył Dardan Berisha, którego powołanie do kadry, jeszcze niedawno, było uznawane za zaskoczenie, a nawet krytykowane. Obrońca reprezentacji Polski trafił znakomite dwie trójki, czym rozpoczął dziewięciopunktową serię Polaków. Jeśli Berisha podtrzyma solidną formę, jaką zaprezentował w Wałbrzychu, to uważam, że może on stać się znakomitym 6th manem, który w krytycznych momentach będzie mógł odświeżyć atak polskiej kadry. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:14 dla Polaków, którzy już do końca spotkania nie oddali prowadzenia.


Bardzo miłym zaskoczeniem było to, jak Polacy rozumieli się w obronie. Uważam, że właśnie defensywa będzie charakteryzowała naszą kadrę we wszystkich przyszłych spotkaniach. To bardzo ważne. W trzeciej kwarcie byliśmy świadkami sytuacji, w której nasz atak kompletnie nie funkcjonował (o czym poniżej), ale dobrą grą w obronie potrafiliśmy zastopować najlepszych punktujących zawodników z reprezentacji Czech, dlatego wynik tej odsłony uplasował się na poziomie 15 punktów dla każdej z drużyn.

Niestety po drugiej stronie parkietu nasi koszykarze nie prezentowali się już tak dobrze, pomimo, że rzuciliśmy ponad 70 punktów. Podczas, gdy piłkę w rękach miał nominalny rozgrywający lub drugi z graczy obwodowych, to reprezentanci Polski radzili sobie z wypracowaniem pozycji dla kolegów lub dla siebie, urzeczywistniając zagrywki, których przez dwa tygodnie uczył ich Mike Taylor. Niestety gdy piłkę posiadał któryś z naszych wysokich zawodników, stojąc na dalekim półdystansie, wtedy często reszta graczy zamierała w bezruchu. Zupełnie tak samo, jak cała koncepcja danej akcji. Należy mieć na uwadze, że był to dopiero pierwszy mecz kadrowiczów w tym roku, ale nie jest to dostatecznym wytłumaczeniem dla braku ruchu zawodników bez piłki. Kolejnym mankamentem były akcje, które nadmiernie przeciągały się w przeznaczonym czasie 24 sekund. Kilkukrotnie byliśmy świadkami, kiedy któryś z naszych reprezentantów zmuszony był oddawać rzut z nieprzygotowanej pozycji, ponieważ na zegarze zostawały 2-3 sekundy do końca akcji. Jednak w tym przypadku winę możemy zrzucić na karb niedostatecznego zgrania, które, mam nadzieję, przyjdzie wraz z przyszłymi sparingami.


Nasz jedynak w NBA- Marcin Gortat, w samym meczu spisał się poniżej oczekiwań kibiców, ale nie możemy mieć do niego o to pretensji, ponieważ dołączył do kadry dzień przed spotkaniem. Nawet najlepsi gracze potrzebują czasu na wypracowanie chemii z kolegami z zespołu. Uważam, że powinniśmy na to spojrzeć pozytywnie. Po sobotnim sparingu możemy śmiało stwierdzić, że nasza reprezentacja nie jest uzależniona od dobrej gry centra Washington Wizards, a to dobrze wróży na przyszłość. Trener Taylor zastosował szeroką rotację, dlatego każdy zawodnik miał swój wkład w zwycięstwo. Marcin Gortat, tak skomentował spotkanie z Czechami w wywiadzie dla stacji Polsat Sport:
Najważniejsze nie było to, czy wygramy, ale ważne było to, jak się zaprezentujemy- jak wyjdziemy poukładani w obronie i w ataku. Na pierwszy raz nie było źle.
Mamy dużo zagrywek rozpisanych tak, jak w NBA. Gramy dobrą koszykówkę. System jest dobrze poukładany. My musimy egzekwować go jeszcze lepiej.

Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem był nowy zawodnik reprezentacji Polski- A.J. Slaughter. Byłem pełen obaw, czy amerykański rozgrywający, który, powiedzmy sobie szczerze, nie ma wiele wspólnego z naszym krajem, będzie forsował grę pod siebie oraz, czy zagra na 100%. Jego występ w Wałbrzychu rozwiał wszelkie zastrzeżenia. Slaughter starał się dobrze kierować grą. W jego zagrywkach widać było poświęcenie i chęć dania z siebie wszystkiego. Z pewnością jego dynamiczne wejścia pod kosz, które mieliśmy okazję oglądać, dobry przegląd pola oraz solidna obrona akcji dwójkowych, będą poważnym wzmocnieniem na Mistrzostwach Europy. Jedynym mankamentem w grze naszego rozgrywającego był, widoczny momentami, brak pewności siebie oraz nikłe zgranie, szczególnie z Marcinem Gortatem.


Statystyki Polaków:
Aleksander Czyż: 5 pkt, 2 zb
Michał Sokołowski: 1 pkt, 1 zb
Aaron Cel: 3 pkt, 5 zb
A.J. Slaughter: 9 pkt, 3 ast, 4 przechwyty
Damian Kulig: 8 pkt, 7 zb
Dardan Berisha: 11 pkt, 2 zb
Adam Waczyński: 10 pkt, 5 zb
Marcin Gortat: 3 pkt, 3 zb
Adam Hrycaniuk: 2 pkt, 2 zb
Łukasz Koszarek: 0 pkt, 2 zb
Przemysław Zamojski: 3 pkt, 1 zb
Przemysław Karnowski: 10 pkt, 3 zb
Karol Gruszecki: 3 pkt, 2 zb
Robert Skibniewski: 2 pkt, 1 ast

Z pewnością kibice polskiej reprezentacji mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość i liczyć na kolejne dobre spotkania w meczach towarzyskich i, co najważniejsze, w meczach o stawkę.

Oglądaliście spotkanie Polska-Czechy? Podzielcie się z nami swoją opinią w komentarzu!
Jeśli chcecie być na bieżąco z naszymi wpisami, to polubcie nasz blog na Facebook. Odnośnik u góry z prawej strony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz