czwartek, 16 lipca 2015

Najlepsze backcourty NBA (3/3)


Wiem, że nie mogliście się doczekać! Nie będę was już dłużej trzymał w niepewności, dlatego bez zbędnego wstępu zapraszam na ostatnią część rankingu najlepszych backcourtów NBA.



Miejsce 3: Kyle Lowry i DeMar DeRozan (Toronto Raptors)


Obwodowy duet Dinozaurów w minionych rozgrywkach doprowadził swoją drużynę do 4 miejsca w konferencji wschodniej, zapewniając im jednocześnie zwycięstwo w słabej Atlantic Division. Sezon 2014/2015 był jednym z lepszych dla ekipy z Kanady, a to wszystko głownie za sprawą powyższej dwójki. Kyle Lowry jako zawodnik wybrany dopiero z 26. numerem draftu, wyrósł na bardzo solidnego rozgrywającego. Jednym z najczęściej wykorzystywanych przez niego atrybutów jest dość masywna budowa ciała, dzięki której z łatwością przedostaje się pod obręcz przeciwników (w ostatnim sezonie nieco ponad 60% skuteczności) oraz, dzięki której zbiera bardzo przyzwoitą liczbę piłek jak na rozgrywającego z jego wzrostem- prawie 5 zbiórek na mecz, przy 183 cm wzrostu. Lowry w ciągu ostatnich trzech sezonów bezapelacyjnie stał się głównodowodzącym ekipy Toronto Raptors, dzięki dobremu przeglądowi pola oraz silnemu charakterowi, który musiał dźwigać już niejedną kontuzje. DeMar DeRozan również jest typem gracza, który bardziej ceni sobie wjazdy pod kosz oraz rzuty z półdystansu (te pierwsze oczywiście bardziej). Wystarczy obejrzeć tylko kilka spotkań w wykonaniu Toronto Raptors, aby przekonać się, że powyższa para obwodowych jest bardzo atrakcyjnym do oglądania duetem. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie kontuzje oszczędzą Lowry'ego oraz DeRozana, a ci wzmocnią swoją formę. Wydaję mi się, że w ekipie z Kanady przydałby się ktoś pokroju Ryana Andersona, który skutecznie rozciągnąłby grę dla wspomnianej dwójki.



Miejsce 2: John Wall i Bradley Beal (Washington Wizards)


Chyba nikt racjonalnie podchodzący do NBA nie umieściłby powyższego duetu na niższej pozycji (ani też na wyższej). John Wall jest moim zdaniem, już teraz, jednym z lepszych rozgrywających w NBA, a to, że ma dopiero 25 lat przemawia tylko na jego korzyść (ponoć gracze wchodzą w swój najlepszy okres około 28 roku życia). Rozgrywający ekipy ze stolicy USA słynie w lidze ze swojej rzadko spotykanej dynamiki i szybkiego pierwszego kroku, co w połączeniu ze zmysłem do asystowania czyni go trudnym do krycia zawodnikiem, który albo skończy akcję dynamicznym wjazdem, albo skutecznie odda piłkę niekrytemu koledze z drużyny. Dobrym uzupełnieniem Johna Walla jest jego obwodowy kolega Bradley Beal, który wspiera tego pierwszego przede wszystkim dobrym rozciągnięciem gry, dzięki tendencjom do rzutu za trzy punkty na przyzwoitej skuteczności (w ubiegłym sezonie prawie 41%). Beal ma dopiero 22 lata więc cała kariera jeszcze przed nim. Uważam, ze, aby mógł stać się jeszcze bardziej konkurencyjnym graczem na swojej pozycji, powinien jak najszybciej podszkolić się w obronie oraz częściej walczyć na tablicach. Washington Wizards są w posiadaniu drugiego backcourtu NBA, który jednocześnie jest jednym z młodszych ( kolejno: 25 i 22 lata) i jeśli ich rozwoju nie pokrzyżuje żadna kontuzja, to mogą stawać się tylko lepsi. Jednocześnie dziwię się z wyniku Wizards z ubiegłego sezonu. Mając w składzie powyższy duet wspierany przez weterana Paula Pierce'a oraz Nene i Gortata pod koszem, moim zdaniem powinni osiągnąć lepszy wynik.


Miejsce 1: Jeff Teague i Kyle Korver (Atlanta Hawks)

Oczywiście żartuje :p

Niezaprzeczalne miejsce 1: Stephen Curry i Klay Thompson (Golden State Warriors)


Czy jest ktoś, kto spodziewał się innej pary na pierwszym miejscu tego zestawienia? Chyba nie. W tym miejscu pragnę złożyć hołd obecnym mistrzom NBA, którzy dokonali w tym sezonie wszystkiego, co tylko mogli: mistrzostwo, najlepszy bilans, nagroda MVP, pierwsza piątka NBA, liderowanie w skuteczności za 3 i wiele innych. Na ogólne podsumowanie gry Curry'ego oraz Thompsona wraz z całymi Golden State Warriors przyjdzie jeszcze czas, obecnie chciałbym napisać kilka słów o ich największych atutach. Obecny MVP ligi jest bezapelacyjnie w swoim prime time, a wśród jego największych umiejętności należy wymienić jednym tchem: rzut za 3, nieziemskie panowanie nad piłką, co przekłada się na piękne dryblingi oraz dynamiczne wejścia pod kosz, dobre dystrybuowanie podań do kolegów. W tym miejscu nie będę przytaczał żadnych statystyk, bo każdy czytał je już wielokrotnie. To wszystko złożyło się na sukces tego 27-letniego gracza w sezonie 2014/2015. Swoją drogą Akron w Ohio potrafi wydać na świat dobrych zawodników, trzeba przyglądać się temu miastu w przyszłości. Oczywiście w parze ze Stephem idzie Klay Thompson, który niczym Robin wspomaga swojego Batmana tym, co ma najlepsze: w tym miejscu po raz kolejny trzeba wymienić rzut za trzy, oraz grę bliżej kosza. Ale żeby nie było tak słodko, nawet najbardziej doskonali gracze mają swoje wady- w tym przypadku jest to obrona, która mimo wszystko pozostawia trochę do życzenia. Żywię ogromną nadzieję, że kibice NBA jak najdłużej będą mogli ciszyć oko duetem Curry-Thompson.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz