niedziela, 12 lipca 2015

Magiczne podwórko: podsumowanie lata


Witajcie w niedzielny wieczór! Jak już kiedyś wspominałem, od początku oglądania NBA jestem kibicem Orlando Magic, więc uruchomienie specjalnego cyklu artykułów poświęconych ekipie z Florydy jest niemal moim obowiązkiem. Mam nadzieję, że wśród czytelników Kosza na drzewie znajdą się fani Magic skorzy do dyskusji o losach klubu.
Pierwszym tematem nie mogło być nic innego, jak podsumowanie działań z tegorocznego offseason. Spytacie: jakie podsumowanie, przecież mamy połowę lipca? Tak, ale nic nie zapowiada tego, aby w Orlando Magic wydarzyło się coś wielkiego w najbliższym czasie. Zapraszam do lektury.



Od początku tego roku w całej lidze spekulowano, że Tobias Harris odejdzie z Orlando Magic, prawdopodobnie do New York Knicks- w końcu, który gracz nie chciałby grać dla swojego rodzinnego miasta. Gdy na początku obecnego offseason gruchnęła informacja od Adriana Wojnarowskiego, że Paul Millsap jest szczerze zainteresowany podpisaniem kontraktu z magiczną drużyną, byłem prawie pewien, że dni Harrisa na Florydzie są policzone- w końcu w Orlando miało wylądować duże nazwisko, byłem podekscytowany. Jak się okazało, nic bardziej mylnego. Skrzydłowy Atlanty Hawks pozostał w swoim klubie, a sternicy Orlando Magic kilka dni później zaoferowali Tobiasowi 4-letni kontrakt opiewający na 64 mln dolarów. Podszedłem do tej decyzji z lekką rezerwą, wszak nowy trener Magic- Scott Skiles, swego czasu, podczas pracy w Milwaukee Bucks, przetrzymywał Harrisa na ławce (świadomie lub nie), nie dostrzegając w nim potencjału na szybki rozwój. Do tej pory obawiam się trochę o ich relacje. Ale do rzeczy. Po przemyśleniu sprawy, doszedłem do wniosku, że jest to dobry ruch ze strony Roba Hennigana, GM Magic. Po pierwsze Tobias Harris ma dopiero 23 lata, co przy 30 latach Paula Millsapa robi niebagatelną różnicę. Magic są młodą ekipą, która, mam nadzieję, jest już na finiszu przebudowy i potrzebują zawodnika, który będąc stosunkowo młodym stanie się twarzą organizacji i jej ostoją w najważniejszych momentach sezonu. O powyższe, my kibice Orlando, nie musimy się obawiać, albowiem Tobias Harris już nie raz udowodnił, że ma silną psychikę, a jego nadgarstek nie zadrży podczas wykonywania decydującego rzutu w końcówce meczu. Miniony sezon w wykonaniu młodego skrzydłowego był jednym z lepszych w jego karierze. Rozegrał 68 meczów, podczas których spędzał na parkiecie średnio prawie 35 minut. Jego statystyki uplasowały się na takim poziomie: 17,1 PPG, 6,3 RPG, 1,8 AST, przy skuteczności 46,6% z gry oraz 36,4% za trzy. Harris bezdyskusyjnie ma smykałkę do zdobywania punktów. Myślę, że z czasem co raz bardziej będzie sobie zagarniał rolę pierwszej opcji ataku Magic. Przyzwoicie zbiera piłki po obu stronach boiska. Biorąc pod uwagę jego budowę ciała, posiada on duży potencjał, aby stać sie dobrym defensorem, ale jak dotąd jego obrona nie wzbudza wielkiego szału wśród obserwatorów NBA. Uważam, że własnie na tym aspekcie swoich umiejętność Harris powinien skupić swoją uwagę tegorocznego lata. Biorąc pod uwagę wysokość kontraktu, który jest maksymalną umową, mogę powiedzieć ze sternicy Orlando Magic nie przepłacili. Mówię to w kontekście obecnego offseason, który pełen jest oferowania dużych pieniędzy średnim graczom, którzy na nie nie zasłużyli. Oferta 16 milionów za sezon dla zawodnika, przed którym jest jeszcze większość kariery, a który już zdobywa przyzwoitą liczbę punktów oraz potrafi wziąć na swoje barki losy drużyny w końcówkach meczu, to całkowicie odpowiednia kwota. Mnie, jako kibicowi Orlando Magic, nie pozostaje nic innego, jak liczyć na jeszcze większy postęp Tobiasa Harrisa po obu stronach parkietu. Reasumując: jestem zadowolony z takiego obrotu spraw i pełen nadziei na przyszłość.



Kolejnym ważnym wzmocnieniem ekipy z Florydy był wybór z 5. numerem draftu, który padł na Mario Hezonje. Jak już wiecie byłem bardzo zaskoczony, gdy Adam Silver wyczytał nazwisko 20-letniego Chorwata przy wyborze Orlando Magic. Osobiście widziałem w drużynie Justise'a Winslowa, który jest jednym z moich ulubionych graczy tegorocznego naboru. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Tak musi być i w tym wypadku. W przypadku Hezonji najbardziej kłuje mnie w oczy jego nadmierna pewność siebie oraz brak dyscypliny i konsekwencji w obronie. Wiara w siebie i swoje możliwości jest połową sukcesu w NBA, ale zbytnia pewność może sprowadzić gracza na manowce, szczególnie na początku wielkiej kariery. Tym bardziej, że oddziałuje ona również na kolegów z drużyny, często psując atmosferę w szatni i obniżając chęć wspólnej gry. Moim zdaniem jest to pole do popisu dla Scotta Skilesa, który powinien szybko, choć nie za mocno, schłodzić głowę naszemu pierwszoroczniakowi i pokazać mu jego miejsce w szeregu. Nad postawą byłego gracza FC Barcelony na bronionej stronie parkietu również trzeba będzie popracować. Nie może być tak, że Mario zostawia swojego gracza i zaczyna kryć tego, który mu aktualnie pasuje. Do tych negatywnych przesłanek mogę dorzucić jeszcze znak zapytania- jak młody Europejczyk poradzi sobie w NBA. Zawsze podchodzę z dużą ostrożnością do wielkich talentów ze Starego Kontynentu, ponieważ często okazują się oni nieprzystosowaniu do warunków najlepszej ligi świata. Przyznam szczerze: nie wiem jak będzie tym razem. Ale nie może być tak, że skupiam się jedynie na wadach draftowego nabytku Magic. Mario Hezonja jest znakomitą ofensywną strzelbą. Potrafi przykuć trójkę sprzed twarzy przeciwnika bez chwili zawahania. Może wnieść duży potencjał ofensywny do drużyny z Orlando. Zastanawiam się tylko, ile dostanie minut. Na pewno będzie odgrywał rolę zmiennika Victora Oladipo na pozycji nr 2 oraz Tobiasa Harrisa na trójce. Mogę mieć cichą nadzieję, że nowy gracz Orlando Magic wpisze się również w system gry small ball z Harrisem na silnym skrzydle. Jedno jest pewne: w przyszłych rozgrywkach będę uważnie śledzić poczynania Mario Hezonji.


 C.J. Watson stał się nowym mieszkańcem magicznego miasta. Jego obecna umowa obowiązywać będzie przez 3 lata i opiewać na 15 mln USD. Tym samym kolejny cel na tegoroczny offseason został zrealizowany. Było nim pozyskanie zmiennika i mentora dla młodego Elfrida Paytona. Specjalnością 31-letniego zawodnika są rzuty dystansowe. W minionych rozgrywkach osiągał on 40% skuteczności zza łuku. Jeżeli jesteśmy już przy cyferkach, to warto odnotować, że Watson zaliczał w sezonie 2014/2015 statystyki na poziomie: 10 PPG, 2,9 RPG, 3,6 AST. Na pierwszy rzut oka te liczby wyglądają przyzwoicie, jak dla gracza, który ma wchodzić z ławki. Jednak należy zauważyć, że C.J. potrzebował na to aż 25 minut. Pewne jest, że jako zmiennik duetu Payton-Oladipo, nie dostanie on takiego czasu gry do dyspozycji. Mogę mieć jedynie nadzieję, że zmniejszona liczba minut nie przełoży się na słabszą grę zawodnika rodem z Las Vegas.


Ostatnim, jak dotąd, wzmocnieniem Orlando Magic jest były zawodnik New York Knicks- Jason Smith. Podczas rocznej umowy, zarobi około 4,5 mln dolarów. Na obwodzie drużyny z Florydy zrobiło się tłoczno, więc Rob Hennigan postanowił ściągnąć kogoś pod obręcz. Trafiło na Jasona Smitha, który w minionych rozgrywkach notował statystyki na poziomie: 8 PPG, 4 RPG, podczas prawie 22 minut spędzanych na parkiecie. W jego przypadku również pewne jest, że trener Skiles nie obdarzy go takim czasem gry. Rola nowego podkoszowego jest prosta. Po odejściu O'Quinna, Smith zapewnić ma dobrą rotację na pozycjach 4-5, szczególnie jako zmiennik Vucevicia.

Zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach. Nie tylko fanów Orlando Magic, ale każdego zainteresowanego NBA! 

Na sam koniec zostawiam was z trzyminutowym przypomnieniem ubiegłego sezonu NBA:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz