piątek, 13 listopada 2015

Kosz na drzewie 3-na-3

fot. hardwoodparoxysm.com

Mamy drugi tydzień listopada, sezon w NBA rozkręca się coraz bardziej, więc czas na pierwsze 3-na-3 pisane przez redakcję Kosza na Drzewie. Dziś porozmawiamy o dziedzictwie Bad-Boys, Księżniczkach ze Stolicy Kalifornii oraz młodych, głodnych zwycięstw Timberwolves. Zapraszamy!


1. Na co stać Detroit Pistons w tym sezonie? Czy są w stanie wskoczyć do najlepszej ósemki zachodu?

[Patryk] Oczywiście, że tak. Stan van Gundy stworzył sobie kopię Orlando Magic z 2010 roku – center, który świetnie zbiera, broni, a także potrafi coś dorzucić od siebie spod kosza otoczony legionem strzelców, którzy okrutnie rażą za trzy. Dodając do tego Reggiego Jacksona, który gra chyba swój sezon życia. Widać wiele świeżości w jego grze, co przekłada się na linijki statystyczne. Magia Stana van Gundy'ego zaczyna działać, a Detroit podskoczyli wysoko w moim rankingu zarówno po bronionej, jak i po atakowanej stronie. Grają też bardzo przyjemną dla oka koszykówkę. Warto zwracać uwagę na dalsze odbudowanie się Marcusa Morrisa, należy obserwować też Stanleya Johnsona (słaby mecz z Sac. Kings, 3-11 z gry) oraz rozwój Kentaviousa Cadwell-Pope'a.
Stan van Gundy zrobił allstara z Jameera Nelsona, więc zrobienie go z Cadwell-Pope'a czy Jacksona będzie pestką. Czy tłoki wejdą do Play-Off? Wydaje mi się, że wejdą do nich kosztem kogoś z czwórki Bucks/Wizards/Nets/Celtics.

[Michał] Raczej powinni wejść do Playoffs. Chociaż w tym roku rywalizacja będzie bardzo wyrównana na wschodzie. Może w końcu 8 drużyna na Wschodzie będzie miała dodatni bilans na koniec sezonu. Andre Drummond to bestia. Statystyki na poziomie 18,8 punktów i 19,3 zbiórek są nie z tej ziemi. Raggie Jackson też bardzo dobrze wszedł w ten sezon. Duet Jackson, Drummond może sprawić niespodziankę w tym sezonie (o ile przez resztę rozgrywek będą grali na podobnym poziomie). Stan van Gundy to trener z bardzo wysokiej półki. Świetnie skompletował drużynę. Pozbył się Josha Smith'a i jego cegieł, a w zamian ściągnął kilku strzelców, którzy ułatwiają grę Jacksonowi i Drummondowi. 

[Piotrek] Chyba większość osób obserwujących NBA liczyła na poprawę postawy chłopaków z Detroit po tym, jak Stan Van Gundy przejął stery dowodzenia oraz, kiedy dokonano kilka dobrych ruchów kadrowych. Nikt ze wspomnianych osób nie może czuć się zawiedziony. Jak słusznie napisał Patryk, w Detroit mamy drużynę zbudowaną na wzór Orlando Magic. Tych Orlando Magic, którzy byli w stanie odprawić z kwitkiem LeBrona i spółkę oraz wielką trójkę z Bostonu w 2009 roku. Choć obecnie Tłokom brakuje jeszcze kilku elementów aby grać na takim poziomie to wydaje mi się, że tak duża swoboda, jaką obdarzony został Van Gundy może tylko procentować w dalszej przyszłości.
Z kolei jeśli chodzi o tę bliższą przyszłość, to warto postawić dwa pytania:
1) Jak długo Drummond będzie w stanie grać na poziomie 20-20?
2) Jak będzie ze zdrowiem w Detroit?
Podczas zastanawiania się nad pierwszym pytaniem musimy pamiętać, że sezon liczy 82 mecze, które połączone są z treningami oraz podróżami. Andre wszedł w sezon znakomicie i wydaję mi się, że nawet jeżeli gdzieś w środku rozgrywek trochę obniży loty, to na kwiecień będzie w stanie wznieść się na playoffową formę.
Mając na uwadze drugą kwestię, najbardziej obawiam się o Reggiego Jacksona, który jak dotąd nigdy nie rozegrał wszystkich meczów w sezonie. Tutaj nie ma, co przewidywać. Zobaczymy jak z nim będzie.
Ostatecznie, uważam, że Detroit Pistons mają ogromną szansę na wejście do PO. Co więcej, wschód w końcu zaczyna wychodzić z tej potwornej niemocy, która jeszcze niedawno kuła nas po oczach.


2. Najbardziej chimeryczna drużyna NBA – Sacramento Kings. Na co stać tą drużynę?
[Patryk] Ciężko powiedzieć… Kings mogą zająć zarówno przedostatnie miejsce w konferencji zachodniej, jak i wejść do play-off z 6/7 miejsca. Grają strasznie nierówno, ale ich rozwój napawa optymizmem. Widać coraz wyraźniej pracę włożoną w drużynę przez George'a Karla. Rajon Rondo raz zagra na poziomie all-star (triple-double w meczu z Pistons), raz trafi 2 z 11 rzutów i straci 5 piłek. Do zdrowia, po lekkim (całe szczęście) urazie Achillesa wrócił DeMarcus Cousins, który nadal ma problemy z trzymaniem języka za zębami. Najlepszy center NBA do swoich zagrań ofensywnych dodał także rzut za trzy, co czyni go graczem coraz bardziej kompletnym – potrafi dobrze bronić, świetnie gra w post-up, zbiera, wykorzystuje w 100% nie tylko swoje możliwości motoryczne czy pracę nóg, ale również całą swoją masę i siłę.
Ja osobiście wierzę w powrót Kings do Play-Off. Czyim kosztem? Dallas Mavericks nie wyglądają mi na ekipę, która może wrócić w tym roku do fazy rozgrywek posezonowych.

[Michał] Kings w Playoffs w najbliższym czasie? Nie ma takiej opcji. Owszem posiadają oni kilku ciekawych zawodników. Cousins i Gay to zawodnicy z najwyższej półki, a do tego trzeba jeszcze dodać Rondo, McLemore'a, Koufos'a, Collinson's, Bellinelli'ego i Cauley-Stein'a. Na popierze wyglądają obiecująco, ale w rzeczywistości są słabą drużyną. Dlaczego? A no dlatego że nie tworzą zespołu, nie dają z siebie wszystkiego na parkiecie. Nie cieszą się grą ze sobą, a bez tego nie nie ugra się za dużo w najlepszej lidzie świata. Gdyby Kings byli choćby w niewielkim stopniu tak samo zgrani jako obecni Mistrzowie Golden State Warriors. To wtedy bym pomyślał o nich jako o drużynie która może zagrać w Playoffs.       

[Piotrek] Uznany w świecie koszykówki trener? Jest! Rozgrywający z mistrzowskim doświadczeniem i instynktem first pass? Jest! Jeden z lepszych środkowych w lidze? Jest! Dość dobrze zbilansowana reszta składu? Jest! To wszystko pozwala nam stwierdzić, że Kings są murowanymi kandydatami do ósemki zachodu. Ale jest jedno "ale", które skutecznie wywraca do góry nogami całe poprawne rozumowanie. Tym "ale" jest- zgranie/ dogadanie się/ kolektyw/ chemia w zespole. Możecie sobie wybrać cokolwiek wam pasuje. Nic z tych rzeczy nie ma w Sacramento. Mimo, że po buńczucznych zapowiedziach o dobrych nastrojach w szatni, wszystko miało wrócić na właściwe tory, to teraz dochodzą nas słuchy, że jednak nie jest tak bajkowo jak być powinno. Do tego stopnia, że potrzebne są wewnętrzne spotkania aby oczyścić powietrze między kolegami. Najbanalniejsza zasada mówi, że koszykówka to sport zespołowy. I w takich najprostszych zasadach czasami można znaleźć klucz do budowania solidnej ekipy. Dopóki tego nie będzie, dopóty nie będzie playoffów w stolicy Kalifornii.


3. Młode wilki, nowy narybek. Minnesotta Timberwolves zaskakują z każdym kolejnym meczem. Czy są oni fenomenem początku sezonu czy w kampanii 2015/2016 mają szansę zagrać chociaż 4 mecze więcej niż rok temu?

[Patryk] Po stracie Sandersa wydawało się, że Leśnie Wilki zagubią się totalnie w tym co mają robić. Bez ich duchowego ojca, ten sezon miał być skazany na straty. Jednakże Karl-Anthony Towns do spółki z Andrzejem Wigginsem oraz Rickym Rubio są ogromną niespodzianką początku rozgrywek. Pierwszy pick draftu 2015 notuje praktycznie cały czas double-double, jest widoczny na deskach, zdobywa punkty, nieźle broni i idzie łeb w łeb z Jahlilem Okaforem w wyścigu po nagrodę Rookie of the Year (D'Angelo Russell gdzieś zniknął >>jeden przebłysk – 16 punktów w meczu z Nuggets<<). Andrzej jest rok starszy, ma za sobą występy reprezentacyjne w charakterze lidera i w tej roli coraz częściej występuje w trykocie Leśnych Wilków. Miał dość nierówny początek sezonu, ale z każdym meczem jest coraz lepiej. Ricky Rubio zaczyna nam przypominać, dlaczego niegdyś został uznany cudownym dzieckiem katalońskiej koszykówki – mam wrażenie, że poprawił swój rzut z dystansu i półdystansu, w górę poszło również jego koszykarskie IQ. Dodając do tego zmienników, w postaci Zacha LaVina (11 pkt vs. Hawks) czy G. Dienga oraz mentora w postaci Kevina Garnetta otrzymujemy zestaw zawodników, którzy mogą faktycznie powalczyć o czołową ósemkę zachodu.

[Michał] W tym sezonie raczej nie awansują do Playoffs, ale na pewno zalicza niesamowity postęp porównując z zeszłym sezonem. Młode Wilki są bardzo ciekawą ekipą do oglądania w tym sezonie, ale na tak silnym zachodzie nie mają szans na posezonowe rozgrywki. Jak na razie zajmują 5 miejsce w swojej konferencji, ale moim zdaniem sezon zakończą na 9-10 miejscu. Mogą wygrać około 30-40 spotkań no ale na dzikim zachodzie raczej nie daje to im możliwości gry w Playoffs. Za 2-3 lata od teraz Leśne Wilki mogą być naprawdę bardzo silną drużyną trio Rubio-Wiggins-Towns może być postrachem ligi. Po Rubio widać że pracował nad swoim rzutem w czasie wakacji, jego aktualna forma rzutu wygląda bardzo dobrze. Na razie może rzuty nie wpadają, ale myślę że jak sezon się rozkręci to Hiszpan zadziwi przeciwników swoją skutecznością rzutów dystansowych. Andrew Wiggins w porównaniu z zeszłym sezonem zrobił wielki postęp. Karl Anthony-Towns na starcie obecnych (swoich pierwszych) rozgrywek pokazał się z bardzo dobrej strony. Zdecydowanie jest on najlepszym zawodnikiem klasy 2015.        

[Piotrek] Ostatnio na własnej skórze przekonałem się o tym, jak mocne mogą być Wilki z Minnesoty, przegrywając z Michałem w NBA ze stajni 2K. I tak na prawdę moi poprzednicy napisali wszystko to, co trzeba było napisać o tej drużynie. Mój wniosek jest prosty: Timberwolves mają szansę na wejście do PO na silnym zachodzie, ale mimo to ich uczestnictwo w rozgrywkach posezonowych będzie swego rodzaju niespodzianką. Oby starczyło im młodego zapału do końca sezonu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz