sobota, 28 listopada 2015

4-2. Czyli bilans Miami Heat w ostatnich sześciu spotkaniach.

źr. maguzz.com

Zapraszam na podsumowanie ostatnich sześciu spotkań ekipy z południowej Florydy.


Minnesota Timberwolves – Miami Heat 103:91

O ile pierwszą połowę można nazwać bardzo dobrą ze strony Miami Heat, o tyle drugą rozegrali poniżej krytyki. W samej czwartej kwarcie Żary pozwoliły sobie zaaplikować 41 punktów. Ten mecz pokazał, że zespół młodych Wilków ma ogromy potencjał. Myślę, że za 2,3 lata będą kimś w tej lidze. Każda drużyna będzie się ich obawiać. Przejdźmy do Heat. Ich postawa w drugiej odsłonie spotkania woła o pomstę do nieba. Z tego spotkania można wyciągnąć tylko trzy pozytywy. Po pierwsze: triple-double Hassan'a Whiteside'a 22 punkty, 14 zbiórek i 10 bloków. Po drugie: bardzo dobre spotkanie Goran'a Dragic'ia, który po długiej rozłące z rodziną, w końcu ponownie się z nimi zjednoczył. Żona Goran'a z powodu problemów z ciążą musiała przebywać poza Stanami Zjednoczonymi. Na szczęście wszystko jest już w porządku. Dragic zdobył w tym spotkaniu 16 punktów i dołożył do tego 9 asyst. Po trzecie: wielkim plusem spotkania była postawa młodego Justis'a Winslow'a. Pierwszoroczniak zdobył 8 punktów i dodał do tego 11 zbiórek, co jest rekordem w dotychczasowej karierze.

Sacramento Kings – Miami Heat 109:116

Hassan Whiteside ponownie miał okazje zmierzyć się z drużyną, która nie zauważyła jego potencjału, nie zainwestowała w niego tak jak Miami Heat. Niestety Whiteside z powodu szybkiego problemu z faulami nie pograł za długo, ale za to w jego miejsce pojawił się długo oczekiwany przez fanów zespołu z południowej Florydy Amare Stoudemire, który w przeciągu niecałych 9 minut zdobył 10 punktów i dodał do tego po jednej zbiórce i asyście. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrał Tyler Johnson 19 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty z takim dorobkiem zakończył spotkanie. Chris Bosh, nie zawiódł swoich kolegów z drużyny i po raz kolejny spisał się bardzo dobrze. 23 punkty 11 zbiórek i 4 asysty mówią same ze siebie. D-Wade jeszcze nigdy nie przegrał z Sacramento Kings w American Airlines Arena.

Philadelphia 76ers – Miami Heat 91:96

Cóż innego można był się spodziewać po tym spotkaniu, niż wygranej. Przyznam się szczerze bez bicia, że nie oglądałem tego spotkania i uraczę was tylko statystykami. Hassan Whiteside otarł się o kolejne triple-double w tym sezonie. Zanotował 13 punktów, 9 zbiórek i 8 bloków. D-Wade zaliczył 27 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty w tym spotkaniu. Justise Winslow zakończył mecz ze stu procentową skutecznością z gry dzięki której zdobył 11 punktów.

New York Knicks – Miami Heat 78:95

Kilka lat temu Żarom udał się zatrzymać Lina podczas słynnego Linsanity. Tym razem Heat chcieli powstrzymać rozpędzonego Łotysza, ale im się nie udało. Kristaps Porzingis rozegrał bardzo dobre spotkanie (20 punktów i 14 zbiórek), ale nie pomogło to odniesieniu zwycięstwa przyjezdnym Knicks. Gospodarze po raz kolejny udowodnili, że mają jedną z najlepszych obron w lidze. Nie dość, że pozwolili przeciwnikom zdobyć tylko 78 punktów, do tego zatrzymali ich na 32% skuteczności. Nowojorczycy zdobyli tylko 26 punktów spod kosza. Wciąż jestem pod wrażeniem transformacji jaką przeszli Miami Heat. Z jednej z najgorzej blokujących drużyn, stali się niekwestionowanym liderem ze średnio 8 blokami na mecz. Ławka rezerwowych spisała się bardzo dobrze w tym spotkaniu. Justise Winslow zagrał bardzo dobrze w obronie przeciwko Carmelo Anthonemu.

Miami Heat – Detriot Pistons 81:104

Porażek nie da się uniknąć, chociaż aktualni mistrzowie pokazują, że wygrać można z każdym. Oczywiście główną ozdobą tego spotkania był pojedynek Hassana Whiteside'a z Andre Drummond'em. HW 15 punktów, 13 zbiórek i 3 bloki AD 18 punktów, 20 zbiórek i 5 bloków. Przyczyną porażki Miami Heat była bardzo słaba (mówiąc ładnie) dyspozycja Wade'a i Bosh'a, którzy łącznie zdobyli 11 punktów (4-18 z gry). Cóż więcej można dodać o tym spotkaniu? Niestety , zostaliśmy upokorzeni. Trzeba wyciągnąć wnioski i w przyszłości unikać takich kompromitacji.

Miami Heat – New York Knicks 97:78

Drugi pojedynek tych drużyn w przeciągu zaledwie kilku dni. Luol Deng opuścił drugie z rzędu spotkanie z powodu kontuzji. Po przegraniu pierwszych trzech z czterech spotkań na wyjeździe Miami Heat chcieli pokazać, że potrafią wygrywać na obcym terenie. Chris Bosh znowu pokazał dlaczego jest najważniejszym graczem Miami Heat. Moim zdaniem jest on najbardziej niedocenianym zawodnikiem w NBA. Przecież gra w Meczach Gwiazd, może mi ktoś powiedzieć. Owszem gra, ale za każdym razem jak znajdzie się w składzie na to spotkanie, większa cześć fanów się oburza. Mówią, że nie zasługuję na powołanie, jest za słaby. W tym momencie pragnę poinformować, że gra w koszykówkę nie polega tylko efektownych wsadach, owszem upiększają one spotkania, ale nie samymi wsadami człowiek żyję. Chris Bosh to bardzo wszechstronny zawodnik, ułatwia grę swoim kolegą z drużyny (a to jest cechą jaką powinien posiadać każdy prawdziwy lider). Ale przejdźmy w końcu do pojedynku Miami Heat z New York Knicks. Pierwszą rzeczą jaką można zauważyć w tym spotkaniu to obroną. Żary zagrały perfekcyjnie na bronionej połowie. Jak to się mówi obrona wygrywa mistrzostwa, a atak sprzedaje bilety na mecz. Gerald Green spisuję się bardzo dobrze jako zawodnik wyjściowej piątki. W tym spotkaniu zdobył 25 punktów (4 na 8 za 3). Z ławki dobre spotkanie rozegrał pierwszoroczniak Justise Winslow. 9 punktów, 7 zbiórek i asysta to statystyki jakimi może pochwalić się Justise.


Na koniec chciałbym zapowiedzieć mój przyszły artykuł o Chrisie Bosh'u. O jego rehabilitacji i wkładzie w grę, która często nie jest zauważana przez wielu obserwatorów najlepszej ligi świata.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz