niedziela, 13 września 2015

EuroBasket 2015: 1/8 finału (1/2)

Reprezentacje, które zjechały do Lille rozpoczęły wczoraj bezpośrednią walkę o medale na Mistrzostwach Europy. Zobaczcie, co wydarzyło się podczas pierwszych czterech spotkań 1/8 finału:



Łotwa 73:66 Słowenia


Najlepsi statystycznie:

Łotwa: Janis Strelnieks: 17 pts, 6 reb, 8 as, 1 st
Słowenia: Zoran Dragic: 17 pts, 1 reb, 1 as, 3 st

Grecja 75:54 Belgia

W drugim spotkaniu 1/8 finału byliśmy świadkami konfrontacji pomiędzy faworyzowaną oraz mającą duże ambicje Grecją i waleczną Belgią. Mecz rozpoczął się spokojnie, obie drużyny musiały oddać kilka niecelnych rzutów, aby wejść w rytm gry. W pierwszej ćwiartce spotkania, Grecy odznaczali się bardzo dobrą obroną ataku pozycyjnego, dlatego Belgom nie pozostawało nic innego jak eksploatowanie talentu swoich najlepszych graczy w akcjach indywidualnych. Trener Fotis Katsikaris idealnie wykorzystał potężną podkoszową przewagę jego zespołu, tak w ataku, jak i w obronie. Belgowie przez lwią część spotkania nieudolnie forsowali pomalowane przeciwnika i odbijali się od dobre defensywy. Po zmianie stron spotkanie przestało być już tak zacięte, jak wcześniej- greccy zawodnicy na dobre weszli w rytm i trafiali większość z oddawanych rzutów. Na niekorzyść Belgów, Grecy gubili mało piłek (7 start w całym spotkaniu), przez co reprezentanci Belgii nie mieli okazji do wykorzystania swojego atutu w postaci szybkich kontrataków. Gwoździem do trumny dla rywali Grecji była fatalna skuteczność w rzutach z dystansu- 7/29, 24%- którymi w poprzednich meczach Belgowie często się popisywali. Gdy Grecy odskoczyli na 20-punktową przewagę, podopieczni Eddy'ego Casteelsa oddali mecz i pogodzili się z zakończeniem Mistrzostw Europy. W ćwierćfinale Grekom przyjdzie zmierzyć się z Hiszpanami.



Najlepsi statystycznie:

Grecja: Kostas Koufos: 13 pts, 9 reb, 1 st
Belgia: Sam Van Rossom: 13 pts, 5 reb, 3 as

Hiszpania 80:66 Polska

Zawsze, gdy reprezentacja Polski gra z wyżej notowanym od siebie przeciwnikiem i dobrze im idzie, obawiam się, że dobra passa za chwilę się skończy. Niestety moje obawy ziściły się w czwartej kwarcie wczorajszego spotkania. Polacy rozpoczęli mecz tak, jak powinni- z szacunkiem, ale bez zbędnego strachu. Pewnie w ich głowach była myśl: Hiszpanie to nie bogowie, ich też można ograć. Zwłaszcza, że w spotkaniach typu win or go home może wydarzyć się dosłownie wszystko. Zawodnicy Mike'a Taylora przez 30 minut gry trzymali się blisko Hiszpanii, niejednokrotnie też wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Jednak w ostatniej ćwiartce spotkania koszykarskie bóstwa odwróciły się od naszej reprezentacji, a La Roja rozpoczęli swój koncert. Na ogromne uznanie w drużynie przeciwników zasługuje Pau Gasol, który słusznie przez Karola Śliwę został nazwany profesorem koszykówki. Ten 35-letni gwiazdor reprezentacji Hiszpanii zaaplikował nam 30 punktów, wliczając w to aż 6 trójek przy znakomitej skuteczności 86% i to on ciągnął całą swoją ekipę w najtrudniejszych momentach meczu. Jeżeli środkowy potrafił trafić tyle rzutów z dystansu, to coś ewidentnie nie funkcjonowało tak, jak powinno. Większość graczy reprezentacji Polski zagrała solidne zawody. Na nasze nieszczęście Hiszpanie bardzo dobrze odrobili lekcję pt. Adam Waczyński i nie pozwolili mu trafić żadnej trójki. Jednak o największy zawód przyprawił polskich kibiców Marcin Gortat, który w spotkaniu przeciwko Hiszpanii był cieniem samego siebie i w żaden sposób nie prezentował umiejętności rodem z NBA. Jeżeli rzeczywiście jest to jego ostatni występ w kadrze Polski, to raczej nie zaliczy go do tych indywidualnie najbardziej udanych. 
Cóż, marzenia się skończyły i reprezentacja Polski musi spakować walizki i zakończyć misję EuroBasket 2015. Cel, jakim był awans z grupy, został osiągnięty. W ostatecznym rozrachunku możemy być dumni z naszych reprezentantów oraz podziękować im za masę emocji dostarczonych we wszystkich spotkaniach. Oby wrócili jeszcze silniejsi. Gratulacje dla zawodników oraz trenera Mike'a Taylora, który potrafił zbudować DRUŻYNĘ- pisaną wielkimi literami.


Najlepsi statystycznie;

Hiszpania: Pau Gasol: 30 pts, 7 reb, 4 as
Polska: Damian Kulig: 10 pts, 6 reb

Francja 76:53 Turcja

Żywiłem ogromne nadzieje, że w hicie dnia będziemy mieli okazję obejrzeć twardą, zaciętą koszykówkę. Kto na to liczył, musiał pocieszyć się jedynie pierwszą kwartą, którą wygrali Turcy- 17:18. Z każdą kolejną minutą Les Bleus oddalali się od przeciwników coraz bardziej, tym samym przybliżając się do ćwierćfinału. Po wczorajszym spotkaniu widać, że Francuzi potraktowali mecze grupowe z lekkim dystansem, nie pokazując pełni możliwości Wydaje mi się, że w konfrontacji z Turcją również nie zobaczyliśmy jeszcze całego wachlarzu siły Francji. Świadczy o tym fakt, że francuscy gracze występujący na co dzień w NBA rzucili w tym meczu łącznie 50 punktów. To prawie tyle, ile zdobyła cała reprezentacja Turcji. Czekam na wymarzony finał: Francja-Serbia. To będzie koszykówka!


Najlepsi statystycznie:

Francja: Nando De Colo: 15 pts, 7 reb, 7 as, 1st
Turcja: Ersan Ilyasova: 14 pts, 10 reb




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz