Po ponad dwutygodniowym obozie przygotowawczym, reprezentacja Polski zmierzyła się w meczu towarzyskim z kadrą Czech. Tuż przed zajęciem miejsc w hali w Wałbrzychu, powiedziałem Michałowi, że będę bardzo zawiedziony, jeśli gładko nie zwyciężymy naszego południowego sąsiada. Całe szczęście chłopaki Mike Taylora odnieśli pewne zwycięstwo: 70:52 i z uśmiechami na twarzach mogli rozpocząć drogę, której zwieńczeniem będą Mistrzostwa Europy.
Jednak początek spotkania nie zapowiadał, tak wysokiego zwycięstwa nad Republiką Czeską. Z łatwością można było zauważyć, że polscy koszykarze mają jeszcze problemy z komunikacją na parkiecie. Poskutkowało to kilkoma stratami i łatwymi punktami z kontrataku w wykonaniu ekipy Czech, którzy w pierwszej odsłonie spotkania wyszli nawet na sześciopunktowe prowadzenie. Wtedy swoje "wejście smoka" przeżył Dardan Berisha, którego powołanie do kadry, jeszcze niedawno, było uznawane za zaskoczenie, a nawet krytykowane. Obrońca reprezentacji Polski trafił znakomite dwie trójki, czym rozpoczął dziewięciopunktową serię Polaków. Jeśli Berisha podtrzyma solidną formę, jaką zaprezentował w Wałbrzychu, to uważam, że może on stać się znakomitym 6th manem, który w krytycznych momentach będzie mógł odświeżyć atak polskiej kadry. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:14 dla Polaków, którzy już do końca spotkania nie oddali prowadzenia.
Niestety po drugiej stronie parkietu nasi koszykarze nie prezentowali się już tak dobrze, pomimo, że rzuciliśmy ponad 70 punktów. Podczas, gdy piłkę w rękach miał nominalny rozgrywający lub drugi z graczy obwodowych, to reprezentanci Polski radzili sobie z wypracowaniem pozycji dla kolegów lub dla siebie, urzeczywistniając zagrywki, których przez dwa tygodnie uczył ich Mike Taylor. Niestety gdy piłkę posiadał któryś z naszych wysokich zawodników, stojąc na dalekim półdystansie, wtedy często reszta graczy zamierała w bezruchu. Zupełnie tak samo, jak cała koncepcja danej akcji. Należy mieć na uwadze, że był to dopiero pierwszy mecz kadrowiczów w tym roku, ale nie jest to dostatecznym wytłumaczeniem dla braku ruchu zawodników bez piłki. Kolejnym mankamentem były akcje, które nadmiernie przeciągały się w przeznaczonym czasie 24 sekund. Kilkukrotnie byliśmy świadkami, kiedy któryś z naszych reprezentantów zmuszony był oddawać rzut z nieprzygotowanej pozycji, ponieważ na zegarze zostawały 2-3 sekundy do końca akcji. Jednak w tym przypadku winę możemy zrzucić na karb niedostatecznego zgrania, które, mam nadzieję, przyjdzie wraz z przyszłymi sparingami.
Nasz jedynak w NBA- Marcin Gortat, w samym meczu spisał się poniżej oczekiwań kibiców, ale nie możemy mieć do niego o to pretensji, ponieważ dołączył do kadry dzień przed spotkaniem. Nawet najlepsi gracze potrzebują czasu na wypracowanie chemii z kolegami z zespołu. Uważam, że powinniśmy na to spojrzeć pozytywnie. Po sobotnim sparingu możemy śmiało stwierdzić, że nasza reprezentacja nie jest uzależniona od dobrej gry centra Washington Wizards, a to dobrze wróży na przyszłość. Trener Taylor zastosował szeroką rotację, dlatego każdy zawodnik miał swój wkład w zwycięstwo. Marcin Gortat, tak skomentował spotkanie z Czechami w wywiadzie dla stacji Polsat Sport:
Najważniejsze nie było to, czy wygramy, ale ważne było to, jak się zaprezentujemy- jak wyjdziemy poukładani w obronie i w ataku. Na pierwszy raz nie było źle.
Mamy dużo zagrywek rozpisanych tak, jak w NBA. Gramy dobrą koszykówkę. System jest dobrze poukładany. My musimy egzekwować go jeszcze lepiej.
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem był nowy zawodnik reprezentacji Polski- A.J. Slaughter. Byłem pełen obaw, czy amerykański rozgrywający, który, powiedzmy sobie szczerze, nie ma wiele wspólnego z naszym krajem, będzie forsował grę pod siebie oraz, czy zagra na 100%. Jego występ w Wałbrzychu rozwiał wszelkie zastrzeżenia. Slaughter starał się dobrze kierować grą. W jego zagrywkach widać było poświęcenie i chęć dania z siebie wszystkiego. Z pewnością jego dynamiczne wejścia pod kosz, które mieliśmy okazję oglądać, dobry przegląd pola oraz solidna obrona akcji dwójkowych, będą poważnym wzmocnieniem na Mistrzostwach Europy. Jedynym mankamentem w grze naszego rozgrywającego był, widoczny momentami, brak pewności siebie oraz nikłe zgranie, szczególnie z Marcinem Gortatem.
Statystyki Polaków:
Aleksander Czyż: 5 pkt, 2 zb
Michał Sokołowski: 1 pkt, 1 zb
Aaron Cel: 3 pkt, 5 zb
A.J. Slaughter: 9 pkt, 3 ast, 4 przechwyty
Damian Kulig: 8 pkt, 7 zb
Dardan Berisha: 11 pkt, 2 zb
Adam Waczyński: 10 pkt, 5 zb
Marcin Gortat: 3 pkt, 3 zb
Adam Hrycaniuk: 2 pkt, 2 zb
Łukasz Koszarek: 0 pkt, 2 zb
Przemysław Zamojski: 3 pkt, 1 zb
Przemysław Karnowski: 10 pkt, 3 zb
Karol Gruszecki: 3 pkt, 2 zb
Robert Skibniewski: 2 pkt, 1 ast
Z pewnością kibice polskiej reprezentacji mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość i liczyć na kolejne dobre spotkania w meczach towarzyskich i, co najważniejsze, w meczach o stawkę.
Oglądaliście spotkanie Polska-Czechy? Podzielcie się z nami swoją opinią w komentarzu!
Jeśli chcecie być na bieżąco z naszymi wpisami, to polubcie nasz blog na Facebook. Odnośnik u góry z prawej strony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz